Jarek P.
2008-02-07 21:07:51 UTC
Zagwozdkę mam w domu: dwa komputery podłączone do osiedlowego
LANu przez "zabawkowy" routerek (Dlink 524): mój i żony. U mnie
system XP, u żony W2000, oba mają antywirusy, firewalle oraz
ad-avara. Regularnie, zwłaszcza wieczorami (pora wzmożonego
obciążenia sieci na osiedlu) żona się skarży, że nie może wejść
na jakieś strony, ewentualnie strasznie jej się mulą, podczas gdy
w tym samym momencie te same strony u mnie śmigają jak burza.
Szukając przyczyn zacząłem m.in. oglądać sobie na routerze
"active sessions" i zauważyłem pewną prawidłowość: w momencie,
kiedy żona się uskarża na problemy z siecią, z jej lokalnego IP
ma dość dużo sesji UDP na IP osiedlowego serwera DNS na porcie
53. Tak, wiem, to są zapytania serwera o rozwinięcie adresu,
normalna rzecz. Ale czemu z mojego komputera taka sesja wisi
zwykle jedna, dwie, no czasem wyjątkowo kilka, ale każda z innym
timeoutem, podczas gdy od żony potrafi ich wisieć np.
trzydzieści? Zgrupowanych po dziesięć sztuk z identycznymi
timeoutami?
Skąd się bierze taki natłok tych sesji? Co z tym zrobić?
Jeszzce dwie potencjalne różnice między nami:
1) żona używa Internet Explorera (i opcja "namów ją na porządną
przeglądarkę nie wchodzi w grę), ja zaś Operę. Myślałem, że może
IE tak ma i na próbę pootwierałem ileś okien IE u siebie (te
wszystkie reklamy, które od razu się tłumnie na ekran rzuciły -
bezcenne), ale sesja na port 53 ode mnie była cały czas jedna.
2) żony komputer jest do rutera dołączony kiepską linią. Z
konieczności nie jest to lity kabel cat5 tylko składak: 5m cat5 +
4m cat3 +1m cat5. Ta kategoria 3 to naprawdę dobrej jakości kabel
teletransmisyjny, niemniej nie jest to skrętka ethernetowa. Nigdy
to połączenie żadnych problemów nie sprawiało, 100Mbps się
zestawia, na ile można ocenić czasem przesyłania dużych plików
jest to faktycznie 100Mbps, ale może jest też szansa, że bruździ
i te zapytania DNSu są przez to ustawicznie ponawiane? Dlaczego
jednak w takim razie kopiowanie plików odbywa się normalnie, z
pełną prędkością?
J.
LANu przez "zabawkowy" routerek (Dlink 524): mój i żony. U mnie
system XP, u żony W2000, oba mają antywirusy, firewalle oraz
ad-avara. Regularnie, zwłaszcza wieczorami (pora wzmożonego
obciążenia sieci na osiedlu) żona się skarży, że nie może wejść
na jakieś strony, ewentualnie strasznie jej się mulą, podczas gdy
w tym samym momencie te same strony u mnie śmigają jak burza.
Szukając przyczyn zacząłem m.in. oglądać sobie na routerze
"active sessions" i zauważyłem pewną prawidłowość: w momencie,
kiedy żona się uskarża na problemy z siecią, z jej lokalnego IP
ma dość dużo sesji UDP na IP osiedlowego serwera DNS na porcie
53. Tak, wiem, to są zapytania serwera o rozwinięcie adresu,
normalna rzecz. Ale czemu z mojego komputera taka sesja wisi
zwykle jedna, dwie, no czasem wyjątkowo kilka, ale każda z innym
timeoutem, podczas gdy od żony potrafi ich wisieć np.
trzydzieści? Zgrupowanych po dziesięć sztuk z identycznymi
timeoutami?
Skąd się bierze taki natłok tych sesji? Co z tym zrobić?
Jeszzce dwie potencjalne różnice między nami:
1) żona używa Internet Explorera (i opcja "namów ją na porządną
przeglądarkę nie wchodzi w grę), ja zaś Operę. Myślałem, że może
IE tak ma i na próbę pootwierałem ileś okien IE u siebie (te
wszystkie reklamy, które od razu się tłumnie na ekran rzuciły -
bezcenne), ale sesja na port 53 ode mnie była cały czas jedna.
2) żony komputer jest do rutera dołączony kiepską linią. Z
konieczności nie jest to lity kabel cat5 tylko składak: 5m cat5 +
4m cat3 +1m cat5. Ta kategoria 3 to naprawdę dobrej jakości kabel
teletransmisyjny, niemniej nie jest to skrętka ethernetowa. Nigdy
to połączenie żadnych problemów nie sprawiało, 100Mbps się
zestawia, na ile można ocenić czasem przesyłania dużych plików
jest to faktycznie 100Mbps, ale może jest też szansa, że bruździ
i te zapytania DNSu są przez to ustawicznie ponawiane? Dlaczego
jednak w takim razie kopiowanie plików odbywa się normalnie, z
pełną prędkością?
J.